Teraz troszkę o miejscu, w którym mieszkam. Pewnie powinnam umieścić ten post na początku, ale takie trzymanie w niepewności oraz podsycanie ciekawości też ma swój urok.:)
Kingston Upon Thames to dzielnica Londynu, ale właściwie miasteczko, bo wcale nie czuć wielkomiejskiego klimatu, a o łączności z aglomeracją świadczy chyba tylko tylko sieć autobusów Transport For London. Jest położona niedaleko Wimbledonu oraz Surbitonu, nie można tu dojechać bezpośrednio metrem, należy przesiąść się na Wimbledonie, Vauxhall lub Waterloo i jechać już dalej pociągiem. Tak naprawdę, poruszając się po Londynie, gdziekolwiek nie jadąc, warto mieć ze sobą mapę, która zawiera zarówno stacje metra, jak i sieć pociągową, ponieważ one się tak naprawdę uzupełniają. Kiedy byłam tu za pierwszym razem, dysponowałam mapą albo jednego albo drugiego i trudno mi było skoordynować poszczególne przesiadki, ale teraz już nie mam z tym problemu.
 |
O, tutaj mieszkam :) |
 |
Bardzo częstym motywem na pocztówkach z Kingston są te przewrócone budki.
Fajnie wyglądają, nie? :) |
 |
Ślad po Igrzyskach został tylko w postaci chorągiewek. U nas odbył się wyścig kolarski :) |
 |
Obowiązkowym punktem programu w Anglii są jajka na bekonie. Mmmm... |
 |
Z moim Ukochanym Chłopakiem :)
Dokąd jedziemy? O tym będzie w następnym poście! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz